czwartek, 27 października 2011

Podstawą mięśni jest azot


Białko w organizmie dorosłego człowieka może stanowić nawet 20% masy ciała. O tym wiele osób wie doskonale. Ale nie wszyscy wiedzą, z czego zbudowane jest białko.
Główny składnik jest w powietrzu
Tak, dokładnie. Azot zawarty w powietrzu jest jednym z głównych składników budujących aminokwasy, które strukturalnie łączą się w białka. Oczywiście azot w białkach występuje w zupełnie innej postaci niż w komórkach białek, jednak to ten sam pierwiastek. Ale mięśnie nie rosną od kontaktu z powietrzem – chociaż wydaje się to być uzasadnione w przypadku osób, które nieprawidłowo przyjmują różne preparaty i „pompują się”, zamiast porządnie ćwiczyć i nabierają objętości, która niekoniecznie związana jest z siłą. Ale to zupełnie co innego. W każdym razie, związki azotu są konieczne do odbudowy i budowy nowych aminokwasów, a te do budowy białek. Jak dostarczamy organizmowi azotu, skoro nie wchłaniamy go z odpychanym powietrzem? Musimy go zjeść. Ale w takiej formie, która będzie dla nas jakkolwiek przyswajalna – na przykład w postaci białek zwierzęcych i roślinnych. Są one najpierw rozkładane, a dopiero potem, z konkretnych substancji odżywczych i minerałów tworzone są nowe struktury, z których można zbudować własne mięśnie. Ale produkty żywieniowe to nie wszystko. Czasem ciężko jest dzięki nim zapewnić odpowiednią ilość wszystkich substancji potrzebnych do szybkiego i trwałego przyrostu masy mięśniowej. Wtedy na arenę wkraczają suplementy – wszelkiego rodzaju wspomagacze.
Odpowiednia formuła, odpowiedni efekt
Suplementy nie zastępują zrównoważonej i dopasowanej do osoby ćwiczącej diety. Ale, jeśli się je odpowiednio dobierze, mogą ją bardzo skutecznie wspomóc, uzupełnić w składniki, których brakuje lub zwiększyć ilość tych, które są dostarczane. Suplementy wpływają także na gospodarkę hormonalną oraz przepływ krwi. Suplementy mające na celu wzrost przyrostu masy mięśniowej bazują na substancjach, które przyspieszają wbudowywanie tlenku azotu do struktur mięśni. Potrzebne są więc i związki azotu – np.aminokwasy, i substancje, które umożliwią ich wykorzystanie. Te drugie określa się czasami prekursorami tlenku azotu – czyli „umożliwiającymi powstanie”. Zwiększenie produkcji tlenku azotu z jednej strony, oraz zwiększenie jego wykorzystania z drugiej strony – to właściwy efekt działania suplementów o takich celach. Do produkcji suplementów używa się różnych substancji – część z nich to środki wytworzone sztucznie, na przykład L-alfa ketoglutaran argininy – połączenie dwóch substancji, z których, oprócz własnych właściwości, L-alfa ketoglutaran zapobiega szybkiemu rozkładowi argininy w wątrobie, dzięki czemu jej odpowiednie stężenie we krwi może być dla receptorów mózgowych sygnałem o konieczności uruchomienia procesów regeneracji białek, które rozpadają się podczas treningu oraz budowy nowych, które powiększa mięśnie.
Inne substancje pozyskuje się z wyciągów z rośli – ziół (na przykład Gynostemma pentaphyllum – bezpośrednio wpływa na uwalnianie azotu) czy owoców (jak chociażby Evodia Rutaecarpa, która przyspiesza produkcję tlenku azotu). Połączenie różnych, wspomagających swoje działanie substancji może dać doskonałe efekty treningowe na siłowni. Odpowiednia zawartość tlenku azotu we krwi rozszerza naczynia krwionośne, zwiększając przez to przepływ krwi. A to z kolei oznacza, że szybciej transportowany jest tlen, substancje odżywcze i czynniki aktywne, co wspomaga budowę komórek mięśniowych. Dodatkowo suplementy dostarczające organizmowi tlenku azotu nie powodują tycia i efektu „nabierania wody”. Ale – uwaga – zbyt długie ich przyjmowanie, przyjmowanie w zbyt dużych ilościach, lub nie połączenie z treningami, może mieć fatalny wpływ na nerki. Dlatego, tak jak z całą resztą żywienia, wszystkimi suplementami i odżywkami oraz treningami samymi w sobie – nie należy przesadzać. Suplement ma być wspomożeniem, a nie głównym czynnikiem decydującym o przyroście masy. Najpierw zdrowie, ruch i odpowiednia dieta – a potem dopiero wspomagacze.

Od kiedy można zacząć ćwiczyć na siłowni?


Niektórzy obruszają się i protestują, słysząc: „za młody jesteś na siłownię, nie powinieneś na nią przychodzić”. Mają poważne czternaście lat i wiedzą swoje. Ale czy mają rację?

Pęd do doskonałości
Współcześnie szeroko lansowane są wzorce wspaniałego, szczupłego ciała, w którym dobrze rozwinięta muskulatura sprawia, że człowiek jest bardziej atrakcyjny. Człowiek umięśniony czasami jest uznawany jako bardziej wartościowy, co jest oczywiście błędem. Kreowany pęd do doskonałości najczęściej dotyczy tylko spraw związanych z budową człowieka, dużo rzadziej z jego postępowaniem, czy charakterem. Często zapomina się, że wygląd to nie wszystko, że nie jest jedynym wyznacznikiem, i nie poprzestaje się na utrzymaniu swojego ciała w dobrej kondycji, zdrowiu i formie, co oczywiście jest bardzo wskazane, lecz zmierza się w stronę sztucznego rozwijania mięśni, by było ich jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Coraz częściej dotyczy to również dzieci i młodzież.
 Zdrowe, czy niewskazane
Na pytanie, jak wcześnie można zacząć ćwiczyć na siłowni, ciężko jest tak naprawdę zupełnie jednoznacznie odpowiedzieć. Najczęściej jednak mówi się, że zbyt wczesne rozpoczęcie ćwiczenia na siłowni nie jest korzystne dla prawidłowego rozwoju młodego, dorastającego dopiero człowieka. Przede wszystkim dlatego, że do momentu, w którym przestajemy rosnąć, nasze kości wciąż się wydłużają. O ile przyrost masy jest z nimi równomierny, wszystko będzie jak najbardziej w porządku. Jeśli jednak rozwój masy, na przykład spowodowany intensywnymi ćwiczeniami na siłowni, będzie postępował zbyt szybko, może to doprowadzić do zbyt dużych obciążeń i powstawania wad postawy. A z tymi i tak ma do czynienia coraz więcej młodych ludzi, ze względu na niewłaściwe obuwie, zbyt małą ilość zdrowego ruchu i zbyt wiele przebywania przed monitorem komputera. Również jeśli poszczególne partie mięśni nie będą rozwijane równomiernie, na przykład mięśnie górnej połowy ciała dużo bardziej niż dolnej, niekorzystnie zmieni to środek ciężkości, wpływając na postawę młodego człowieka. Dopóki rośniemy wzwyż, dodatkowe obciążenie może być niekorzystne, z tego względu zbyt wczesne (tj. w wieku 14-15 lat) rozpoczynanie ćwiczenia na siłowni jest raczej niewskazane. Oczywiście, jeśli ćwiczy się z umiarem, pod okiem profesjonalistów, nie powinno dojść do przeciążeń. Lepiej jednak i tak poczekać z siłownią kilka lat i zacząć, mając ich około 18 czy nawet 20.

Co zamiast siłowni?
Młodzi ludzie, którzy odczuwają potrzebę napakowania się, bardzo często robią to ze względu na chęć przypodobania się otoczeniu, w tym w celu zaimponowania rówieśnikom i przypodobania się płci przeciwnej. Warto jednak pamiętać, że wygląd zewnętrzny jest tylko jednym z czynników, które składają się na człowieka. Dodatkowo, nie trzeba mieć pięćdziesięciu centymetrów w bicepsie, by być silnym, zdrowym i atrakcyjnym. Co zamiast siłowni? W wieku kilkunastu lat zdecydowanie bardziej przysłuży się człowiekowi wszechstronny rozwój mięśni w postaci sportów zespołowych, pływania, dużej ilości ruchu na świeżym powietrzu. Owszem, można rozwijać mięśnie pod obciążeniami. Ale nie jest to zupełnie potrzebne i może prowadzić do różnego rodzaju schorzeń. Więc po co psuć sobie zdrowie? O ile zachowujemy odpowiednią dietę, która zawiera wszystkie potrzebne składniki w odpowiednich proporcjach, a do tego regularnie ćwiczymy sami, bez obciążenia, siłownia nie jest nam potrzebna. Możemy spokojnie zacząć na nią uczęszczać, kiedy już będziemy pełnoletni. A wcześniej warto zainteresować się mnóstwem innych ćwiczeń, które jednocześnie wzmacniają mięśnie i nie szkodzą – na przykład podciąganiem, sztukami walki i sportem. Do właściwej siły można dojść ćwicząc z obciążeniem własnego ciała, dbając o swoją sprawność i żywienie. Co więcej, można dojść w ten sposób do tej samej siły, posiadając mięśnie o mniejszej objętości i zadziwić innych. 

Wiele składników, wspólny efekt


Wiadomo dokładnie, że współdziałanie dobrze dobranych ze sobą elementów może działać lepiej i wszechstronniej niż jeden, silnie działający element. Wzajemne wspomaganie działania przynosi efekty na więcej niż jednym polu działania.

Nic nie jest do wszystkiego
O ile wiele substancji wykazuje bardzo szerokie działanie, o tyle żadna z nich nie będzie działać na wszystkie obszary z danej dziedziny. Dotyczy to w sposób oczywisty również suplementów zażywanych przez sportowców i kulturystów. Jeżeli coś działa „na wszystko”, to z pewnością na część działa negatywnie. Jednak odpowiednie połączenie różnych substancji pozwala osiągnąć właściwe efekty bez nadmiernego przeciążenia jedną konkretną substancją. W wielu przypadkach składniki suplementów uzupełniają się wzajemnie, działając podobnie, ale nie w ten sam sposób, przez co przynoszą lepsze rezultaty dla osób, które je stosują. Owszem, można „nafaszerować się” jedną substancją o wspaniałym-i-niesamowitym działaniu, ale trzeba pamiętać, że jej zbyt duże stężenie może być niebezpieczne dla organizmu. Czasem nawet jednokrotne przekroczenie określonych dawek może przynieść bardzo negatywne rezultaty. Aby się ich ustrzec, warto sięgnąć po różne substancje, a nie po olbrzymie dawki jednej.
 Suplement z suplementów
Z samej definicji suplementy to substancje wspomagające. Nie mogą być stosowane zamiast treningu, odpowiedniej diety czy właściwego stylu życia. Są wspomagaczami i tę funkcję najczęściej spełniają dobrze. Ale w żadnym wypadku nie mogą zupełnie zastąpić wymienionych czynników. Co więcej, muszą być do charakteru tych czynników bardzo dobrze dopasowane, aby przynieść maksimum rezultatów treningowych. Nieumiejętne używanie suplementów w najlepszym przypadku po prostu nie zadziała pozytywnie. W najgorszym – zadziała bardzo negatywnie, co może być dla nas mało przyjemne  bezpieczne. Właśnie dlatego wszystko musi być do siebie dopasowane. Wszystko musi grać.

Podobnie jest, jeżeli chodzi o składniki suplementów. One także muszą być do siebie odpowiednio dostosowane, by uniknąć sytuacji, w której na przykład dwie substancje, które oddzielnie działają pozytywnie, razem przynoszą rezultaty odmienne od zamierzonych. Dodatkowo wiele składników połączonych w jeden suplement mogło by wzajemnie znosić swoje działanie, przez co ich połączenie stawałoby się nieco pozbawione jakiegokolwiek sensu. Z tego względu, można spokojnie powiedzieć, że każdy suplement powinien składać się z suplementów – dobrze dopasowanych pod względem działania i wymieszanych we właściwych proporcjach.

Co, z czym i do czego?
Składniki suplementów wykazują bardzo różne działanie. Pobudzają różne narządy i grupy komórek, stymulując je do działania, lub przeciwnie – czasowo osłabiają ich funkcjonowanie. Suplementy związane z rozbudową masy mięśniowej bardzo często zawierają L-argininę – substancję działającą na przysadkę mózgową i stymulującą ją do produkcji większej ilości hormonu wzrostu – somatotropiny (GH), który jest odpowiedzialny między innymi za powiększanie ilości białek budujących komórki mięśniowe. Jednak w swojej podstawowej postaci, L-arginina zostałaby rozłożona niemal w trzech czwartych w wątrobie i nie przeszła by dalej, przez co jej efekty byłyby mało widoczne. Jednak połączenie L-argnininy z alfa-ketoregulanem pozwala zachować jej działanie i skierować ją tam, gdzie kulturyści i sportowcy chcieliby ją znaleźć – a więc do receptorów w mózgu, odpowiedzialnych za wysyłanie sygnałów o konieczności regeneracji i produkcji większej ilości komórek mięśniowych. Dodatkowo, jeśli połączy się substancje działające podobnie na pewnych obszarach, na przykład taurynę z L-argininą, można uzyskać szersze spektrum działania. Daje to więcej możliwości na zdrowe stosowanie suplementów. Nie oznacza to, że musimy być od razu specjalistami z zakresie chemii i medycyny i wiedzieć dokładnie, na co działa konkretny składnik suplementu. Oczywiście zawsze warto mieć podstawową wiedzę na temat tego, co spożywamy, jednak o wielu rzeczach możemy na bieżąco doczytać lub zapytać o nie osobę, która zna się na rzeczy. Dodatkowo warto wiedzieć, że nad dobrymi, sprawdzonymi suplementami, pracowali naukowcy, którzy powinni zbadać wszystkie składniki pod względem wzajemnego oddziaływania na siebie. Warto też wybierać suplementy o rozbudowanym składzie.

Hormon wzrostu – kilka zalet, kilka wad


Zażywanie czystego hormonu wzrostu w sporcie jest zabronione. Chyba nie bez powodu. Dostępnych jest za to wiele substancji, które pobudzają jego wydzielanie.

Korzyści – realnie, czy tylko w reklamach
Niekiedy można usłyszeć opinie, że hormon wzrostu jest najsilniejszą substancja anaboliczną, z tego względu pobieranie hormonu wzrostu ma być doskonałym sposobem na zwiększenie masy mięśniowej, wytrzymałości mięśni i tak dalej. I nie da się zaprzeczyć, że hormon wzrostu – somatotropina ma rzeczywiście bardzo istotny wpływ na budowę muskularnego ciała. Do zalet wysokiego, ale pozostającego w normie stężenia hormonu wzrostu we krwi należą takie czynniki, jak: wzmocnienie tkanki kostnej i chrzęstnej, stymulacja procesów anabolicznych i zatrzymywanie procesów katabolicznych, poprawa wydolności, przyrost liczby komórek mięśniowych bez zwiększania ich objętości. Są to realne korzyści dla organizmu, zwłaszcza w przypadku sportowców i kulturystów. Dodatkowo liczy się przyspieszanie spalania tłuszczów. Hormon wzrostu odpowiada za wzrost suchej masy mięśniowej, poprawia okablowanie, pozwala się dobrze rzeźbić. Te czynniki wskazywałyby, że hormon wzrostu jest bardzo pożądany i rzeczywiście tak właśnie jest. Stymulacja do produkcji mięśni, jaką daje duże stężenie hormonu wzrostu jest zagadnieniem, z którym z pewnością warto się zapoznać. Więc reklamy nie kłamią. Ale jest jeden problem. Cena.

Kuracja za pomocą hormonu wzrostu jest niezwykle kosztowna. Stosuje się ją w przypadku gdy młody człowiek nie rośnie prawidłowo i jest zagrożony karłowatością. Wtedy najczęściej kuracja jest w jakiś sposób refundowana. Jednak jeżeli chce się jej poddać w celach wspomożenia treningowego, trzeba będzie za nią słono zapłacić. I ta cena właśnie jest najbardziej myląca. Często oferowane są substancje podobne do syntetycznej somatotropiny, ale nie dokładnie takie jak ona. Wybranie tańszego środka może mieć poważne efekty uboczne, dlatego takich rozwiązań lepiej się wystrzegać. Dlatego prawdziwa, przynosząca realne efekty terapia hormonem wzrostu w celach treningowych jest związana z wydatkami. I to dużymi. Dając się zwieść tańszym zamiennikom, można się przejechać. Na własnym zdrowiu. Dodatkowo, hormon to nie suplement. O ile suplementy nie powinny mieć żadnych efektów ubocznych (chociaż jakieś najczęściej i tak mają), z hormonami nie ma żartów. Zastrzyki z somatotropiną powinny być kontrolowane przez lekarza, najlepiej doświadczonego endokrynologa. Lepiej nie załatwiać somatotropiny „na lewo”. Jakie mogą być negatywne skutki? Znaczne przesadzanie z somatotropiną może prowadzić do nadmiernego rozrostu tkanek małżowiny usznej, żuchwy, dłoni i stóp powodując trwałe deformacje. Dodatkowo od somatotropiny zwiększa się odporność na działanie insuliny, przez co przesadzanie może prowadzić do rozwoju cukrzycy. W obu przypadkach mowa o przesadzaniu, ponieważ wysokie, ale pozostające w umiarze, stężenie hormonu wzrostu ma tylko działanie pozytywne.

W sporcie zażywanie somatotropiny jest zabronione, właśnie ze względu na niezwykłe efekty jej działania. Ale, jak już wspomnieliśmy, hormon wzrostu kosztuje, więc mogą sobie na niego pozwolić tylko zawodnicy z górnej półki. Najczęściej hormon wzrostu w czystej postaci nie jest jednak potrzebny, żeby poprawić efekty treningowe. Wystarczy, że wykorzysta się substancje, które zwiększą jego naturalną produkcję. Należą do nich między innymi arginina i ornityna – popularne składniki suplementów. Jak było już wspomniane, suplementy maja w założeniu nie szkodzić. Ale w korzystaniu z nich też potrzebny jest umiar. Jak we wszystkim. korzyści z większej ilości hormonu wzrostu są realne, ale lepiej żeby zupełnie nie zapominać o stronach negatywnych.

Masa bez oporów


Wysiłki nie zawsze dają upragniony efekt od razu. Czasem trzeba poczekać całkiem długo, żeby zobaczyć rezultaty działań, które wykonaliśmy. Czasem trzeba nieźle się napocić, żeby później korzystać z wypracowanych sukcesów.

I gdzie te efekty?
Zaczynając jakiekolwiek działanie chcielibyśmy jak najszybciej widzieć efekty. Nie po to coś robimy, by kompletnie nic z tego nie mieć. Wiele osób strasznie się niecierpliwi, kiedy muszą poczekać na cokolwiek, muszą „tracić czas”, nawet jeśli ten czas to kilka minut. Również przy wysiłkach wkładanych w budowę masy na siłowni można przez jakiś czas, nawet dłuższy, nie widzieć efektów naszych starań. Ale można poznać tego powody. Pierwszym z nich może być to, że ćwiczymy bez pomysłu, nie wiemy co i jak i dlatego rezultaty są mizerne. Drugim powodem może być to, że nie dostarczamy dostatecznej ilości trawionych substancji odżywczych, a w szczególności białka. Opracowanie systemu diety i systemu treningowego powinno zapewnić umiarkowanyprzyrost masy mięśniowej. Ale możemy go przyspieszyć różnego rodzaju odżywkami lub gainerami. Oprócz samego białka zawierają one wyselekcjonowane substancje, które wpływają dodatnio na proces anaboliczny, poprawiają działanie układu krwionośnego, umożliwiając szybszy transport substancji odżywczych. Przy gainerach efekty widać bardzo szybko, a masa przyrasta bez oporów. Dzięki temu porządnie widać, że rośniemy, że mięśnie rozwijają się. To daje większą chęć do dalszego ćwiczenia i odnoszenia kolejnych sukcesów. Jeśli wcześniej pytaliśmy „I gdzie te efekty”, teraz raczej już tak nie zapytamy. Efekty są i to bardzo realne. Właściwe, porządnie wypreparowane białko to składnik gainerów. Często stosuje się białko pszeniczne lub z innych zbóż, jednak w tej chwili dotyczy to raczej tylko tańszych i jednocześnie mniej efektywnych gainerów. Te bardziej wartościowe zawierają białka wypreparowane na przykład z jaj kurzych. Mogą również pochodzić z serwatki, wybieranej przez sportowców od dziesięcioleci ze względu na szybką przyswajalność. Lepsze białko pozwala szybciej zbudować masę. Gorszej jakości białko może powodować konieczność dłuższego przetwarzania go przez organizm człowieka – a to związane jest z dodatkowym wydatkiem energetycznym. gainery – odzywki na masę przyspieszają procesy anaboliczne sprawiając, że mięśnie rosną w oczach – ale wciąż są to mięśnie, a nie napompowane wodą nie wiadomo co, jak to się odbywa w przypadku „cudownych” preparatów pozwalających rzekomo tak strasznie zwiększy masę. Jeśli masa ma przyrastać bez oporów czasem może się przydać gainer.

Synthol – stań się pośmiewiskiem


Wiele osób zaczyna dążyć do jak najszybszego rozwoju mięśni w celu zaimponowaniu innym. Ten pęd może sprawić, że zamiast być docenianymi, staną się oni pośmiewiskiem.

Niech samo rośnie
Chęć bardzo szybkiego nabrania masy mięśniowej często wiąże się z sięganiem po różnego rodzaju substancje, które mają do tego doprowadzić. Póki są to anaboliki, ale połączone z właściwą dietą i mądrze rozpisanym planem treningowym, wszystko wydaje się być w porządku. Jednak niektórzy nie chcą czekać nawet tego czasu, by osiągnąć dobrą muskulaturę. Niektórzy wychodzą z przeświadczenia – niech samo rośnie. I wstrzykują synthol. Łatwe? Łatwe. Ale nierozsądne.
Chęć rozwoju muskulatury może  wiązać się ze zdrowym i przemyślanymprzybieraniem masy mięśniowej. Może też być związana z chęcią uzyskania jak najszybszych i jak największych efektów. W bardzo wielu przypadkach motorem napędowym do rozwijania mięśni może być jakiś niezdrowy i niekorzystny czynnik, który każe nam być „większym”. Czasami jest to chęć zaimponowania innym, czasem przeświadczenie, że tylko wtedy zostanie się docenionym, w innych przypadkach mogą to być kompleksy powstałe w przeszłości – na przykład, gdy jako dziecko zawsze byliśmy chudzi i słabi i z tego powodu doznawaliśmy przykrości od innych, silniejszych od nas osób. To właśnie te niezdrowe czynniki pchają nas objęcia produktu o nazwiesynthol. Ta substancja rzeczywiście umożliwia szybki rozrost mięśni – ale tylko ich objętości, a nie gęstości komórek budujących struktury mięśniowe. Efekty są szybkie i duże – i o to właśnie chodzi niektórym. Tylko co z tego, skoro mięśnie napompowane syntholem nie wyglądają tak jak te wyćwiczone ciężką pracą treningową. Jeśli chcemy, żeby samo rosło, możemy wstrzyknąć synthol. Nierozsądne i nie pochwalane. Ale możliwość jest. Tylko zanim to zrobimy, zastanówmy się, co w ten sposób chcemy osiągnąć. większy szacunek otoczenia? Być może. I może nawet czasowo się to uda w tym środowisku, w którym się znajdujemy. Ale wystarczy przekroczyć cienką linię i możemy przesadzić. A wtedy staniemy się pośmiewiskiem. I nagle cała praca nad sobą, nad walką z własnymi kompleksami i nad staraniem się usilnie o uznanie w oczach innych osób totalnie bierze w łeb. Więc po co dążyć do czegoś, od czego chce się uciec?
Niektórym się udało
Niektórym się udało zażywać synthol i zachować dobrą, proporcjonalną sylwetkę i mięśnie, które nadal wyglądają w miarę naturalnie. Niektórym udało się z kolei doprowadzić się do zapaleń, ropni, czy uszkodzeń nerwów spowodowanych nieumiejętnym wstrzykiwaniem syntholu. A raczej żadna pielęgniarka nie będzie wspomagać tego typu działania. Niektórym udało się również drastycznie zwiększyć poziom cholesterolu we krwi, który odkładał się z nierozkładalnego syntholu. Nadal można powiedzieć, że niektórym się udało pozostać zdrowym. Ale czy warto ryzykować z tego powodu? Wcale nie trzeba syntholu i wielkich, sztucznie napompowanych mięśni, żeby po pierwsze dobrze wyglądać, po drugie, dobrze czuć się samemu ze sobą. Jeśli tylko bardziej popracujemy nad sobą, poznamy powody, dla których potrzebujemy być „wielcy” – być może synthol okaże się zupełnie niepotrzebny. Zamiast niego sięgniemy po dobrą odżywkę białkową i porządnie weźmiemy się do roboty. Mięśnie potrzebują pracy i czasu. A do tego odpowiedniego żywienia. Syntholu nie potrzebują. Chyba, że ich właściciel chce się stać pośmiewiskiem.

Jak sport - to zdrowie? Słowo o skutecznej suplementacji


Jeśli nie wiedziemy zbyt aktywnego trybu życia, zwykle sport zaczynamy uprawiać, kiedy coś nam dolega. Czujemy się przemęczeni, pobolewa nas tu i tam bądź na naszym ciele pojawiają się niepożądane fałdki tłuszczu. Wtedy, rekreacyjnie, pojawia się jogging, siłownia, rower, rzadziej sztuki walki czy joga.

Jeśli lubimy przypływy adrenaliny związane z uprawianiem sportu i nie potrzebujemy pretekstu, który sprawi, że zmusimy się do zdrowszego trybu życia, sport to czysta przyjemność.
Niezależnie od tego, czy należymy do pierwszej, czy do drugiej grupy, jesteśmy tymi osobami, które dają się porwać sportowemu nurtowi. To część stylu życia, który staje się coraz popularniejszy także w Polsce.
Biegacze i inni sportowcy-amatorzy wychodzą z cienia (i z mniejszości) i są aktywni nie tylko fizycznie, ale z równą chęcią dzielą się wiedzą i jej poszukują. W tematycznych portalach wyrażają swoje opinie na temat metod treningu, sprzętów i diet, w tym suplementów. Wychodząc z niszy, stają się profesjonalistami – dysponują wiedzą dostępną dotąd tylko nielicznym, trenującym zawodowo.

Sportowe motywacje
Oczywiście, tak jak nie szata zdobi człowieka, tak to nie znajomość teorii czyni z człowieka sportowca. Dostęp do wiedzy niekoniecznie przekłada się na sportowe ambicje. W praktyce widać to w typach ćwiczących, z których pierwszy jest ambitny, liczący na długofalowy efekt, a drugi – niecierpliwy i forsujący się, ale też szybko zniechęcający się.
Sportowe motywacje są tu kluczem – jeśli trening traktujemy wyłącznie jako drogę do celu, staje się on nieprzyjemną koniecznością. Jeśli dzięki treningowi chcemy schudnąć lub poprawić kondycję, czy też umięśnić ciało – lepiej jest go polubić. Pomagają w tym dobrze zaprojektowane sprzęty, wydajne suplementy diety, ale przede wszystkim – silna motywacja, dzięki której traktujemy sport jako cel sam w sobie.

Trochę wyrzeczeń – czego możemy uniknąć?
Jest kilka nieprzyjemnych skutków intensywnego uprawiania sportu, które zniechęcają mniej wytrwałych. To cztery odczuwalne efekty aktywności fizycznej: zmęczenie, pozbawienie organizmu sporej ilości składników mineralnych, zakwasy i brak energii.
Zmęczenie
Jeśli Twój organizm nie ma potrzebnych zapasów energetycznych, po wysiłku fizycznym daje znać, że należy odpocząć. Dlatego przy intensywnym uprawianiu sportu ważna jest odpowiednia dieta. Poczucie zmęczenia jest dłuższe, kiedy organizm jest osłabiony, jeśli jest mocny – regeneruje się szybciej.

Wypłukiwanie cennych składników mineralnych i witamin
Nie jesteśmy w stanie odczuć bezpośrednio braku mikro- i makroelementów w organizmie, możemy jednak ocenić ich brak po różnych przejawach. Przykładowo, niezwykle istotne mikroelementy takie jak żelazo, zapobiegają wystąpieniu niedokrwistości, a makroelement w postaci wapnia jest istotnym budulcem tkanki kostnej.

Brak dbałości o wyrównanie poziomu składników mineralnych w organizmie po wysiłku spowodować może więc szereg przykrych i długotrwałych dolegliwości. W tym przypadku nie starajmy się być ekspertami, lecz zaufajmy tym, którzy potrafią zbalansować składniki mineralne w naszym organizmie przez ich odpowiedni dobór i proporcje.

ZakwasyNa tę dolegliwość narzekamy chyba najczęściej. Wynika ona z niedostosowania intensywności wysiłku do siły mięśni, czyli – mówiąc prosto – z przeforsowania się. Specjaliści twierdzą, że sposobem na zakwasy jest długa rozgrzewka i trening odpowiedni do siły mięśni.

Obniżony poziom energii
Jeśli nasz organizm ma niską wydolność, wzmożony wysiłek fizyczny daje o tym znać. Poziom wydolności organizmu zwiększa się, jeśli uprawiamy sport – dlatego możemy stosować coraz dłuższe i cięższe treningi.

Czując, że nie mamy energii po joggingu czy siłowni wiemy, że ćwiczyliśmy zbyt intensywnie. Aby zmniejszyć to poczucie, możemy zastosować lżejszy trening lub wspomóc organizm odpowiednią dietą stymulującą.

Ćwiczyć dosłownie dla przyjemności  niezależnie od stylu i motywacji
Te cztery nienajmilsze skutki uprawiania sportu zamienić można na zalety treningu. Wzmożona energia, szybsza regeneracja oraz dostarczanie organizmowi niezbędnych składników i stymulowanie go do ich wykorzystania to zupełne odwrócenie sytuacji, w której sport nam przeszkadza lub zniechęca.
Jednym ze sposobów jest stosowanie odpowiednich suplementów diety, takich jak Milkoshake Sports Regenerator – zaawansowany preparat zapobiegający wszystkim czterem złym skutkom treningu opisanym w poprzedniej części artykułu.
Regeneracja po wysiłku
Możemy przyspieszyć proces odpoczywania naszych mięśni. Wówczas organizm szybciej nabierze sił do ponownego wysiłku. Dostarczając mu naturalnego wapnia, wzmacniamy układ kostny i zapobiegamy przeciążeniom stawów. Wapń jest podstawowym składnikiem zawartego w Milkoshake Sports Regeneratorze Aquaminu – substancji wspomagającej wchłanianie przez organizm wapnia.

Aquamin został gruntownie przebadany i stosowany jest nie tylko w regeneracji sportowej, ale również w chorobach układu kostnego. Milkoshake Sports Regenerator jest jedynym preparatem w Polsce, który uzyskał pozwolenie na użycie Aquaminu w swoim składzie.

Wyrównanie poziomu minerałów i witamin
Sportowcy wiedzą, jak istotna jest równowaga mikro- i makroelementów w organizmie. Mimo tego, że stanowią one niewielki procent składników naszego organizmu, regulują bardzo wiele życiowych czynności. Milkoshake Sports Regenerator zawiera magnez, potas, fosfor, sód , żelazo, a także siarkę, bar, molibden, fluor, kobalt, miedź, cynk, selen, jod, mangan, nikiel i molibden. Preparat ten wzbogaca organizm również o najważniejsze witaminy: A,D3,E,B1,B2,B6,B12 i C oraz niacynę i biotynę.

Koniec z zakwasami!
Stopień intensywności treningu należy dostosowywać do siły naszych mięśni. Wówczas nie narażamy się na bolesne zakwasy. Możemy jednak wesprzeć nasz organizm, by zgromadził energię szybciej. Odpowiedzialne są za to procesy anaboliczne. Dostarczając ciału aminokwasów zawartych w Milkoshake Sports Regenerator (aminokwasy rozgałęzione i l-glutamina BCAA), szybciej budujemy tkankę mięśniową bez narażenia się na bolesne zakwasy.

Więcej energii!
Aby zmobilizować organizm do zwiększonego wysiłku fizycznego, Milkoshake Sports Regenerator zawiera taurynę – tę samą, która jest składnikiem m.in. napojów energetyzujących. L-karnityna wspiera natomiast układ wydolnościowy (serce i układ krwionośny) – co oznacza, że nasz organizm szybciej będzie mógł znieść cięższy trening.

Wytrwałość jest podstawą osiągania sportowych sukcesów, niezależnie od tego, czy trenujemy jako amatorzy, czy jako profesjonaliści. Uprawiając sport, warto jednak stać się ekspertem w tej dziedzinie, która pomaga ćwiczyć wydajnie i osiągnąć zamierzony efekt – w dziedzinie suplementacji